Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pożegnanie z teściem, również jak przywitanie, było bardzo czułe — przyrzeczono sobie nawzajem możliwie częstą wymianę listów.
Zjazd familijny odbył się tylko dwa razy, na trzeci albowiem wielce szanowny Imć pan Gansfeder stawić się już nie mógł, gdyż zakończył swój pożyteczny i pracowity żywot. Symcha musiał z tego powodu odbyć podróż za granicę. Przyjechał razem ze swoją małżonką, chodziło bowiem o odebranie spadku, który, jak słusznie należało przewidywać, nie był do pogardzenia.
Wiele ambarasu przytem było, wiele sporów i kłótni, atoli, po kilku tygodniach, wszystko ułożyło się pomyślnie; interesa nieboszczyka Gansfedera zlikwidowano, odstąpiono je miejscowym aferzystom, zrobiono akuratny podział i państwo Symchowie powrócili do domu, przywiózłszy z sobą dość pokaźną sumkę, którą Symcha niebawem puścił między ludzi, aby nie próżnowała, lecz przynosiła dochody jak należy.
Rok biegł za rokiem, Symcha Boruch wciąż cieszył się zdrowiem, tylko broda zaczęła mu siwieć. Zyskał przez to na powadze... Z siwą brodą do twarzy mu było, choćby ze względu na różne honorowe funkcye, do jakich go powoływano.