Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niech ją pan grzecznie poprosi... Zresztą pan wie, że ja nie będę sprawdzał... wystarczy mi pańskie słowo, że to podpis cioci. Ja...
— Ostatecznie możebym podpis dostał, ale potrzeba mi bardzo pilno... Mój Symchusiu, jesteś moim dobrym przyjacielem. Wszak prawda?
— No, tak... zapewne.
— Więc radź, rób co chcesz. Ja dziś potrzebuję koniecznie, nieodzownie... gwałtownie!
— Ja chcę panu pokazać, że jestem przyjacielem; ja panu tymczasem dam pięćdziesiąt rubli, do jutra rana to powinno wystarczyć; a jutro, jak pan przyniesie podpis cioci, to pogadamy o dalszym interesie...
Symcha Boruch obrał sobie specyalność interesów wątpliwych i niepewnych.
Kto nigdzie nie mógł dostać pieniędzy, kto miał wszędzie zamknięty kredyt, ale jeszcze jakiekolwiek resztki lub cienie widoków na przyszłość posiadał, ten szedł do Symchy jak w dym i nigdy z próżnemi nie odchodził rękami. Kapitalista ten pożyczał pieniądze na ślad ewikcyi, oczywiście płacąc śladem waluty; nabywał sumy hypoteczne, figurujące na ostatnich najniepewniejszych numerach, i płacił za nie w stosunku pięć lub dziesięć za sto — swoją drogą robił doskonałe interesa. Żywiła