Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Więc o cóż nareszcie?!
— O sprawiedliwość.
— To, ojcze, przedewszystkiem; może ojciec chce powiedzieć, że w takim domu, gdzie są mury bardzo grube, a okienka bardzo małe, można o sprawiedliwości nie wspominać... ale ja zawsze przy tem stoję, że sprawiediiwość jest główna rzecz na tym święcie. Ojciec mi dał cokolwieczek, troszeczkę, Gansfeder dał mi dużo; ojciec mi dał trochę wiadomości do interesów i do handlu, Gansfeder dał mi dużo; teraz więc, kiedy ja siedzę, ojcu powierzam trochę kapitału, Gansfederowi zaś dużo. Nie będzie powiedziane, że postąpiłem źle.
Imć pan Dawid skrzywił się, jakby po wypiciu octu, i rzekł:
— Jak ci się podoba; twoje jest, możesz więc rządzić jak uważasz i jak ci się zdaje.
Niewiele już ojciec z synem rozmawiał; trochę o interesach, trochę o żonie i dzieciach, poczem stary Kaltkugel odjechał z powrotem do Trzmiela, a syn jego został na miejscu.
Miał dość czasu do rozmyślań. Przed oczami jego duszy przesunęły się kolejno wszystkie dni jego żywota, począwszy od najwcześniejszej młodości, aż do chwili ostatniej,