Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wielki gmach oskarżenia. Co winien Symcha, że mieszkał w karczemce bielickiej i że poza tą karczemką ciągną się wielkie lasy? — Ależ te lasy istniały na długi czas przed urodzeniem Symchy Borucha i prawdopodobnie długo jeszcze po jego śmierci istnieć będą; że zaś w lasach kryli się złodzieje, to rzecz niemal od początku świata znana i wiadoma, a tem się dająca wytłómaczyć, że ani w polu, ani na łące, ani na drodze publicznej ukrywać się nie mogą.
Długo i wymownie przemawiał rzecznik Symchy, a kiedy skończył, posiedzenie zawieszono.
Imć pan Dawid zachwycony był przemówieniem obrońcy swego syna.
— Co? — rzekł do znajomego żydka doradcy — pięknie mówił, prawda?
— Co dziwnego... jabym za takie pieniądze nie tylko mówił, ale nawet śpiewał dwie godziny z rzędu!...
— Mnie się zdaje, że po tem przemówieniu Symchę zaraz wypuszczą.
— Ja myślę że nie, chociaż... daj Boże, ja mu życzę.
— Dlaczego wy mnie tak straszycie, ja jestem ojciec, mnie przykro słuchać takiej mowy.