Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

których obfity zapas był przygotowany, obsypał je ziemią i sporządził piec węglarski według wszelkich zasad i reguł, w tym procederze przyjętych; podłożył ogień, a sam, umorusany sadzami, zasiadł na pieńku i palił fajkę z obojętnością starego węglarza, który już na piecach, czy przy piecach takich, zęby zjadł i nic poza węglami nie widzi.
Przez szczeliny, umyślnie w kopcu zrobione, wydobywał się dym gryzący, biały i na wilgotnem powietrzu pochmurnego poranku wlókł się tuż ponad ziemią leniwie. Icek Gansfeder, ledwie dzień zaczął się robić, odjechał do miasteczka, — zaś Wulf i Nuta, rybacy, zabrali się do połowu na większem jeziorze. Były w robocie łodzie i sieci, smolarze pomagali — i ktoby zajrzał do tego cichego ustronia leśnego, byłby zbudowany pracowitością jego mieszkańców. Tak się tam ludzie dorabiali, jak za dawnych, minionych czasów: jedni łowili ryby, drudzy węgle palili dla kowali, dalej trochę piec smołowy dogasał.
Na drugi dzień przyjechali jacyś panowie z młodym żydkiem, który rolę przewodnika odgrywał. Przyjechali i, ciekawi, jak też wewnątrz piec do wypalania węgli wygląda, kazali go rozrzucić, pomimo oporu Kuternogi, który na to zgodzić się nie chciał i dowodził,