Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z pod młotów złociste padały iskierki, a ludzie, czekający na podkucie koni, zakrapiali się gorzałką, bawiąc się przytem dyskursem z Imć panem Symchą Boruchem i jego małżonką. Ta w obcowaniu z ludźmi uprzejmość dobre miała wpływy: ogłoszono Symchę za człowieka bardzo zacnego i uczciwego, który i wódkę ma dobrą i w żadne brzydkie interesa nie wchodzi.
Bywają niekiedy w karczmie ludzie podejrzani, ale z tego szynkarzowi nie można robić zarzutu. Karczma jest domem otwartym dla wszystkich, wejść do niej może kto chce, a nie jest rzeczą Symchy żądać od przejezdnych i przechodniów, aby się przed nim z rodowodem stawiali i zeznawali, co zacz są i jakie jest ich zatrudnienie.
Kto Symchę znał bliżej, ten wiedział, że jest czysty jak bursztyn; kto nie znał, bajdy różne plótł, z posłuchów chwytane. Ludzie mają złe języki i brzydkie usta, a przecież ani pierwszych im poucinać, ani drugich pozalepiać nie można. Mówią niestworzone rzeczy; niech mówią, ale prędzej czy później prawda wypłynie na wierzch, jak oliwa, a cnota ukaże się w całej jasności i blasku.
Swoją drogą plotkarstwo sprowadza złe skutki. Symcha Boruch dwa razy wzywany