Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w ostatnim razie; wpierw trzeba próbować polubownie.
— Z takim zbrodniarzem!
— Dlaczego nie, jeżeli on ci za twoją krzywdę zapłaci.
— Ja nie chcę!
— Mówisz głupstwa, jak dzieciak...
— Mnie boli!
— Posłuchaj spokojnie, ja ci to wytłómaczę.
— To mi bólu nie ulży; jabym wolał, żeby on i zapłacił mi za moją krzywdę i w kozie żeby siedział choćby do samej śmierci.
Bardzo mocno oburzony był Symcha Boruch, zwyczajnie jak młodzik, który każdą rzecz goręcej do serca bierze, aniżeli człowiek dojrzały, i nie umie oburzenia swego pohamować.
Rozumiał to Imć pan Dawid i starał się syna przekonać, że nie jest rzeczą mądrą ani słuszną pochopnie sądzić i pod wpływem wrażeń postanowienia czynić — a tem bardziej sprawy przed sądy wyprowadzać. Ten jest albowiem wszelakich sędziów obyczaj, że pytaniami, częstokroć zupełnie niepotrzebnemi, ludzi, a najbardziej świadków, trapią — i jak zaczną po nitkach dochodzić, to mogą do nie-