Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zdarzy się. Bywa nieraz zawoła: „Onufry, a gdzieżeś się tak zdoił, jak nieboskie stworzenie? Onufry, pamiętaj sobie, żebyś tyle nie pił. Onufry! to, Onufry sio! A ja na ten przykład cierpię przez żadnej winy, bo ksiądz myśli, że ja na ten przykład jestem napity, a to po prawdzie tylko co się we mnie klej rozpuścił.
W kilku karczmach po drodze Onufry taką prelekcyę o kleju wygłosił i tem sobie i bliźnim urozmaicał monotonność podróży.
Przy wjeździe do miasteczka, na moście, z dziesięciu dziadów siedziało, pieśni różne zawodząc. Tu głównie rozsiadali się oni, bo z dziadowskiego punktu widzenia most był uważany za najlepsze miejsce. Spieszyli się też żebracy aby je zająć, a niejeden jeszcze w nocy tam zasiadł, żeby go inni nie uprzedzili.
Każdy z nich miał wielkie sakwy płócienne, przewieszone przez plecy, żółwiową skorupę na grosze i trojaki, oraz kij z kawałkiem skóry z jeża na końcu. Taki kij, to podobno najlepsza broń na wiejskie psy, które zazwyczaj głośną muzyką lubią dziadów od chałupy do chałupy przeprowadzać.
Jarmark to żniwo dla dziadów, a na owym moście żniwo najobfitsze. Tuż za mostem była rogatka, przy której żyd kopytkowe pobierał, każda więc fura z konieczności tu się musiała choćby na chwilę zatrzymać. Każdy chłop musiał do kieszeni sięgnąć, a słysząc dziadowskie pieśni, przypominał sobie zaraz jaką duszę zmarłą, jaką nieboszczkę Katarzynę,,nieboszczyka Andrzeja lub Wojciecha, za których wieczny spokój godziło się jałmużnę dać. Inszy, przypomniawszy sobie własne, doczesne troski lub kłopoty, dawał znów do Pocieszenia Matki Boskiej, albo do Przemienienia Pańskiego — i grosze gęsto padały w żółwiowe skorupy.
Różne pieśni wyśpiewywali dziady na moście. Znane i stokrotnie słyszane o świętym Mikołaju, o Łazarzu i bogaczu