Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przycisnę, ty dziecko moje kochane!.. Pan Sylwester usiłuje stłumić ten głos, zatkać niepoprawnemu krzykaczowi usta, do milczenia go zmusić — odwołuje się do Anglika, na pomoc go wzywa; ale chłodny wyspiarz ramionami wzrusza i powiada: Cóż chcesz? chłopiec twój w porządku. Kazałeś mu się uczyć o chłodzie i głodzie — uczył się; kazałeś mu znosić niedostatek — znosił go; kazałeś mu zostać twoim dzierżawcą — został; wpajałeś w niego zamiłowanie pracy i oszczędności — przypatrz się, jak pracuje i oszczędza. Może inny na jego miejscu żyłby jak syn bogatych rodziców, bawiłby się i hulał, może jeszcze za twego życia sprzedawałby i marnował twój dorobek, a ten cóż robi? Karczuje pustkę poleśną, pola nowe dobywa, pracy się nie lęka, wygód nie zna, a żyje jak prosty robotnik. Cóż mu zarzucisz? że wolę i wytrwałość ma? a czemże ty wojowałeś, ty sam, jeżeli nie wytrwałością i wolą żelazną? Nie jestżeś jego ojcem? Nie jestże on sprężyną z takiej samej hartownej stali jak ty!
Tak mówi powoli, chłodno i z rozmysłem Anglik, a jednocześnie z głębi serca skrępowany i przygnębiony wąsacz woła głosem donośnym: Synku! dziecko moje, kochaj mnie! chodź, złóż głowę na mej piersi, spojrzyj mi w oczy serdecznie! Ja ci przekażę dziedzictwo moje i mienie moje i wierzenie moje, a ty mnie młodem, silnem ramieniem podtrzymaj, ty mi w przyszłość pozwól patrzyć spokojnie, ty bądź moją dumą, chlubą i osłodą ostatka dni moich. Ja na twoje ramię głowę skłonię, ja na twem czole jasnem pocałunek wycisnę, ja umrę spokojnie, synu! dziecko moje, radości moja!