Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tanio — i że potargowawszy się — byłby może jeszcze, choć co nieco uzyskał.
Zły był sam na siebie — i wrócićby się rad i grunt swój dawny odebrać i wyprawować nabywców i po sądach z nimi potańcować — ale i Latoszyna puścić szkodował, bo fortuna tam go piękna czekała.
Rozmyślania swego kończyć nie mógł, bo oto Zacharyasz wielkim głosem zaśpiewał „Kto się w opiekę“, i zawtórowali mu wszyscy, i kobiety i mężczyźni i dzieci, i te głosy różnakie złączyły się w głos jeden, niby kłosy żyta we snop wielki — i podniosły się do nieba, Bogu na chwałę, ludziom na uspokojenie i ufności.