Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ubrał odświętnie, a cholewy od butów pod spodniami ukrył, to choć go na hrabiowskie salony puszczaj, taki był miniasty i pokaźny!
I mowę miał piękną, i nie taką jak ludzie wszyscy, ale zawsze taki jakiś wyraz, takie przysłowie przyczepił, że prosty człowiek tylko usta otworzył i nie rozumiał nic, choćby mu zęby wybijać — a ludziom znów uczonym, którzy wielką edukacyę mają, dziwno było, zkąd człowiek prostej kondycyi takie niektóre wyrazy łacińskie zna, że nietylko ksiądz probosz, ale cała kapituła nawet nie potrafiłaby ich znaczenia odgadnąć.
Wspólnicy szczęśliwie wyprzedali swoje fortuny co do najmniejszego kawałka. Pobrali część pieniędzy z góry, resztę przyobiecali czekać do roku, ale dla pewności musiał regent nowonabywców poopisywać, jak wężów, bo to żartu w takim grubym interesie niema.
Gdy już wszystko pokończone było, postanowiono razem najpotrzebniejsze sprzęty i część niesprzedanego inwentarza zabrawszy, w drogę do miejsca nowej gospodarki wyruszyć. Bracia szlachta, co w Lipowicach nadal mieli pozostać, przyrzekli furmanek pod graty i rupiecie wszelakie dostarczyć i do samego miejsca sąsiadów odprowadzić.
We czwartek rano w kościele parafialnym odbyło się nabożeństwo, na intencyę tych, co w dalsze strony za chlebem dążą i tych, którzy na nowonabytych kawałkach pracować zamierzają.
Proboszcz, przy tej okazyi, po skończonej Mszy świętej, z przed stopni ołtarza przemówił tak serde-