Strona:Klemens Junosza-Obrazki z natury.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mógł więc żyć szczęśliwie z żoną, dziećmi, wnukami... mógł zebrać dla każdego dziecka przynajmniej trzydzieści rubli posagu; ceny nikt nie psuł, wszystko szło trybem normalnym.
Dziś z powodu kolei, telegrafów, tramwajów i innych, można powiedzieć paskudnych wynalazków, cały świat się popsuł. Dziś lada jaki bałaguła, furman — albo tragarz — człowiek ordynarny, cham poprostu bez żadnego przygotowania, bez nauki, chciałby też handlować używaną literaturą, i handluje; włazi innym w drogę, psuje ceny, świat psuje...
Dziś jest niedobrze, nawet w takim interesie jest niedobrze, plunąć warto; człowiek się trzyma tego fachu tylko przez przyzwyczajenie, ot tak, żeby z głodu nie umierać.
— Proszę pana — mówił raz do mnie — szanowny Załmon Meir, — proszę pana, przez urazy! jak ja znam całą literaturę, to nawet panowie sami jej tak nie znacie. Chciałbym mieć taką kupę szczęścia, jaka kupa książek przeszła przez moje ręce! Ha! ha! wiesz pan dobrodziej, że dawniej to nie mogłem sobie z temi