Strona:Klemens Junosza-Obrazki z natury.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Maciek, pomóż-no im, koniska, zbiedzone z drogi, postoją. Chodź Ignalku do pokoju, zmęczony jesteś, zdrożony, posil się trochę, a potym spocznij. Pewnie całą noc nie spałeś w wagonie.
— Naturalnie, moja duszko; jechałem sobie, panie dobrodzieju, po gospodarsku, oszczędnie, trzecią klasą.
— Mój Boże! czemuż nie drugą?!
— A pamiętasz, kochanie, jak raz jechałem drugą, to powiedziałaś sama, że Wygnanka na takie zbytki nie starczy, pamiętasz?
— To co innego było, a dziś co innego; wtenczas jechałeś w dzień, teraz w nocy... Przecież nie jesteś już młodzik, mój kochany; taka niewygoda może twemu zdrowiu zaszkodzić. Spodziewam się, że miałeś przynajmniej tyle przezorności, że jadąc trzecią klasą wsiadłeś do wagonu dla niepalących.
— Niestety, zgadłaś, moja duszko.
— Dlaczego niestety?
— Bo do wagonu napchało się ze trzydziestu niepalących żydów, którzy nie mogąc spać z powodu ciasnoty, wrzeszczeli w najokropniejszy sposób, tak, że