Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tymczasem siedzi, wciąż siedzi i czeka. Mojsie przybiega, targa ją za rękaw i woła:
— Małka, dywany!
I słyszy odpowiedź:
— Idź do dyabła!
— Ale dywany, słyszysz, teraz są dywany!!
— U mnie teraz majówka, ja sobie odpoczywam.
— Ale dywany! Tam nie licytują, miałaś kupić!
— Idź, kup i daj mi pokój!
Kto kobietę zrozumie? Kto zgadnie, jaki figiel za jej pośrednictwem wyrządzi szatan? Słusznie mówi Uszer Engelman, że taka, co ma dwanaście lat, już nie wzbudza zaufania, a taka, co ma pięć razy po lat dwanaście, jeszcze ufnością natchnąć człowieka nie może; dorzuć jeszcze raz dwanaście lat, i także nie możesz być pewnym swego.
Oh! Uszer Engelman, on zawsze pięknie i rozumnie mówi, a gdyby go kto zapytał, dlaczego Małka, zamiast licytować, pokładała się na kozetce, odpowiedziałby, że to jest nowy figiel szatański.
Sprzedano dywany — kupił je Mojsie, sprzedano resztę sprzętów domowych — nabyła je Rypsowa, sprzedano konie — kupił je prawie wszystkie Jankiel Bas, prócz jednego, nabytego przez Berka Dyszla. Piękne woły, dojne krowy i owce wzięli za bezcen rzeźnicy z Kopytkowa; uprząż, wozy, narzędzia rolnicze, zabrali za psie pieniądze obywatele czarnobłoccy, gdyż sąsiadów gospodarzy na