Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aczkolwiek niehandlujący i prawie wyłącznie myśleniu i księgom oddany, Uszer postanowił jednak pojechać do Zatraceńca. Skłaniało go do tego kilka chęci, a mianowicie: chęć użycia przejażdżki przy pięknej pogodzie i w dobranem towarzystwie, chęć zabawienia się na takiem przyjemnem widowisku, jakiem jest każda licytacya wogóle, i wreszcie chęć kupienia jakiego przedmiotu tanio i spieniężenia go następnie, tak, aby opłaciły się koszta podróży i parę rubli pozostało w zysku.
Kapitał, na ten cel potrzebny, dała sama pani Uszerowa, ale nie dowierzając zdolnościom finansowym swego małżonka, prosiła Małkę, żeby rozciągnęła nad Uszerem kontrolę i nie pozwoliła mu ani hazardować zawiele, ani też nabywać takich przedmiotów, których zbyt nie jest pewny.
Małka przyrzekła, że mieć będzie nad całą działalnością Uszera baczne oko i że Mojsie Fisch nie odstąpi go ani na krok. Wprawdzie Mojsie Fisch nie jest to wielka głowa do interesów, ale obadwaj, razem wzięci z Uszerem, znaczyć mogą tyle, co pół porządnej głowy, a bystre oko Małki dopełni reszty — i z tych dwóch głów i tego bystrego oka, zrobi się jedna głowa; nie wielki cymes, nie nadzwyczajność, ale taka oto sobie, średnia głowa żydowska.
Kiedy Berek zajechał przed „Zielonego łabędzia,“ była godzina siódma rano. Zanim pasaże-