Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieć wygodnie ośmnaście osób, nie licząc właściciela, a swoją drogą, jeżeli w czasie podróży trafił się przygodny pasażer, to i dla niego znajdowało się miejsce dość wygodne, na drążku, lub w kielni, napełnionej sianem.
Do takiego ekwipażu, na żądanie podróżnych, Berek dodawał budę płócienną na drewnianych obręczach i, trzeba mu oddać sprawiedliwość, dodatkowej opłaty za to już nie wymagał.
Głównie bryka Berka odbywała kursa pomiędzy Czarnembłotem a stacyą drogi żelaznej, gdy jednak trafiło się żądanie na drogę boczną, do Kopytkowa na jarmark, albo też na wieś gdzie niedaleko, Berek, wytargowawszy możliwie dobrą zapłatę, wypuszczał ekstra-pociąg.
Uprzejmością Berek Dyszel nie odznaczał się, nawet był trochę gburowaty i nie miał delikatnego, politycznego wychowania, ale posiadał praktyczny rozum; znał się na koniach, wiedział, gdzie i po czemu owies, gdzie niedrogie siano i który kowal robi najlepsze podkowy.
Umiał też przepowiadać pogodę i jeżeli spodziewał się deszczu, to można było być pewnym, że deszcz będzie.
Koni posiadał trzy, ale lubił się chwalić, że ma ich aż dwanaście.
— Proszę rachować — mówił — kary koń, biały koń i kasztanowaty koń, to trzy; ślepy koń,