Kolego Kurocapski, nie będziesz między swoimi prorokiem — idźmy z tąd...
Panie, pozwól, że uronię nad tobą dwie łzy większe niż karmelicka bania!!
Tu naród głupi! idyoty, nie zrozumieli nas, pójdziem w świat! Jest jeszcze kraj, w którym można robić interesa. Kurocapski chodźmy — pakuj się... (uderza się po kieszeniach) bo ja już jestem spakowany.
I jam już gotów, możemy jechać (odchodzą).
Moi panowie dygnitarze, zaprotegujcie mnie do jakiej ładnej turczynki.
Niech was wszystkich djabli wezmą!
Kiej się młóci we stodole
Piękne zboże na jesieni,
Powyrzucać trza kąkole,
Bo bestyjstwo się rozpleni.
Ja państwu co powiem... dobrze że te łajdaki już sobie pojechali — my korzystaliśmy, to prawda; ale my nie mamy ani roli, ani bydła, ani (spluwa) za pozwoleniem haser — my mamy tylko głowę i trochę pienią-