Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Kurocapski.

Wójcie, aresztujcie tych państwa, to jacyś intryganci.

Wójt.

Pan tu co masz do rozkazania? Pisać co każę i siabas. (do gromady) Chłopcy, dość już tego przewództwa, kiedy się mamy sami rządzić, to się rządźmy; bez pisarskich przykazów możemy żyć na świecie. — Idź se pan panie pisarzu żydom skargi pisać — ja tu znam w miasteczku porządnego pana, co był urzędnikiem za starego sądu, a teraz siedzi na hameryturze, poprosimy jego za pisarza, będzie uczciwie pracował, człeczysko godne i stateczne...

Sołtys.

Wiadoma rzecz, a jak się wypadnie pokłonić, to zawsze lepiej głowie aniżeli, nie przykładając... nodze.

Fajbuś.
(Sięga ręką do wszystkich kieszeni i wysypuje ztamtąd kilkaset kwitków... Sypanie to powinno trwać z minutę).
(z płaczem).

Panie Wójcie, wielmożny wójcie, nie wypędzajcie tym łapserdakom, patrzcie co oni tu naborgowali, a teraz co to warto jest? to nic niewarto jest! to same szmiecie! same szano.

(Schyla się i podnosi kilka papierków, czytając).

Butelka piwa bawarskie, pół kwarty kminkówkę, pół kwarty alembik... butelka piwo.... kwaterka okowity....

(po drugiej stronie sceny Jankiel czyni to samo).
Jankiel. (czytając).

Dwa szledzie! ferfał.. (puszcza papierek w powietrze) dziesięć bułek, ferfał — trzy szledzie, ferfał — funt midło, ferfał.... niech mu djalbi wezmą!....