Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przegrywali.... o! przegrywali. — Zresztą co tu gadać, sprawa jasna jak słońce, zobowiązanie piśmienne, termin uchybiony, więc ich wyrzucą na zasadzie dobrowolnej umowy.....

Dębiński.

To zobaczymy po wyroku.

Drapiszewski.

Zobaczymy, zobaczymy — moja praktyka też coś znaczy... Pan adwokat! ha, ha, teraz rozumiem te zapytania: a jak się panu powodzi? a dużo pan masz spraw?... zazdrość szewcka, zazdrość, jarmarczna zazdrość!.

Dębiński.

Spodziewam się przecie, że mi pan w Warszawie praktyki nie popsujesz.

Drapiszewski.

To się pokaże.... ale ja się nie dam w kaszy zjeść... Kurocapski, chodź mój przyjacielu, co tam gadać napróżno... wszystko intrygi ludzkie... żyć człowiekowi nie dadzą, dołki kopią....

(wychodzą).


SCENA VI.
Migalski, Dębiński, Marya.
Migalski.

Pan mecenas, jak uważam, jest dość pewny siebie.

Marya.

Ale uważa ojczulek jaki on ma śliczny kolor nosa.... prawdziwy karmazyn...

Dębiński.

W przystępie rozdrażnienia kolor ten przechodzi w granat A oto idą nasi Montechi i Capuletti — a za niemi Romeo i Julia z Psiej Woli.

(Bartłomiej i Michał, za nimi Franek z Kasią).