Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



AKT IV.

We wsi — ulica — płoty — w oddaleniu widać chałupy wiejskie — po lewej stronie krzaki, po prawej krzyż.


SCENA I.
Drapiszewski sam.
Drapiszewski (trochę pijany).

Uf, fatalne gorąco! (ziewa) Czort wie co — spać się chce.... głowa jakoś boli... to wszystko z gorąca.... zapewne że z gorąca.... powiadają że w takich miesiącach pić niedobrze... do głowy uderza... No, ja wprawdzie nie piłem wiele ale zawsze trochę... Zresztą cóż znowu, przecież człowiek nie bydlę, więcej niż pół wiadra nie wypije, a cóż znaczy wiadro w porównaniu z nieskończonością... bo nieskończoność jest bez granic i nie znosi apelacpoyi;[1] nieskończoności idzie śmierć, co nie zna opozycyi — Czytałem kiedyś Tajemnice dworu madryckiego, śliczny romans (ziewa), tam jest wiele zdań rzeczywiście wzniosłych.... Ah! (ziewa) Co to jest sen? Jest to stan w którym człowiek śpi....

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; najprawdopodobniej ten fragment miał brzmieć nie znosi apelacyi; po nieskończoności