Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Fajbusiowa.

Wszystko jedno, czy w kopycie czy w rogu, mały z tego pożytek jest.

Kurocapski.

Oto naprzyklad, w przeszłym miesiącu mieli wybierać sędziego — więc ja mówię do tego bydła — poco macie daleko szukać — oto jest pan Drapiszewski, dobry prawnik, adwokat, wybierzcie go! Co myślicie? jeszcze się naśmieli i wybrali kogo? dziedzica.
To bydło zaczyna teraz naprawdę rogi pokazywać. — To także rozum dziedzica wybierać, zwłaszcza naszego, który między nami mówiąc jest nawet podejrzany... (zniżając głos) Naprzód był w Uniwersytecie a wiadomo że tam uczą różnych liberalnych rzeczy; powtóre czyta, za pozwoleniem, książki po nocach. Chciałem ja się dowiedzieć co ten panicz studyuje; będąc raz za interesem, zaglądałem do książki, ale to jak widzę mądra ryba, nie da się złapać, czort jego wie po jakiemu te książki pisane.... nic nie dojdziesz.

Drapiszewski.

Pewno po niemiecku.

Kurocapski.

Może i po turecku, ale co najgorsze, a wiem już o tem napewno, to to że pan dziedzic, (nachyla się i szepcze Drapiszewskiemu do ucha).

Drapiszewski.

Co? co? jak powiedziałeś?

Kurocapski.

No tak (oglądając się z miną tajemniczą)... pisze do gazet... (Aktorzy dzielą się na 2 grupy, żydzi rozmawiają w głębi, Kurucapski i Drapiszewski zbliżają się naprzód sceny mówiąc ciszej).

Drapiszewski.

I cóż ty zrobił z tym fantem.?