Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piwko a kto ma do mnie interes, może tam przyjść; tylko po jednemu, nie mam dziesięciu języków żebym niemi naraz gadał.

(Wychodzi wziąwszy Kurocapskiego pod rękę. Bartłomiej dąży za nim z jednej strony, Michał przebiega z drugiej).


SCENA IX.
Sołtys i wieśniacy.
Sołtys.

Chwalić Pana Boga już i wieczór, idziemy do domu....

Pokrzywka.

No, jutro można się spodziewać pogody, to też pójdziemy całą chmarą do roboty.

Kilka głosów.

Do domu! do domu!

Wszyscy kilkakrotnie przechodzą przez scenę, niosąc na ramionach kosy i grabie.
Chór.

Slicna łączka piękne siano
Trawka aż po pas!
A słoneczko dzisiaj rano
Przywitało nas.
Teraz poszło spać słoneczko
I my idźmy spać,
By o świcie raniuteczko
Do roboty wstać.

(Zasłona spada).