Moja stokrótko, moja jagódko
Różyczko na rozkwicie!
Moja gwiazdeczko, moje słoneczko.
Świéć dla mnie całe życie.
Franeczku!
O moja Kasiu, jeszcześ téz nie zabaczyła o mnie?
A jeno? niby to tak łatwo zabacyć? Maciejowa powiadali, że nim się miesiąc na siebie trzy razy odmieni, to chłop cztéry razy kochania zabaczy, a dziewczynie to łatwiéj oczy wypłakać.
Nie wypłaczesz, nie wypłaczesz, moze Pan Bóg miłosierny przemieni na lepsze, może ojcowie nasi pogodzą się jeszcze; pójdę do jegomości, pójdę do sędziego, pójdę do dziedzica, pokłonię się każdemu, poproszę.
Ale... kiedy mój ciągle na twojego pomstuje.
Rychtyk jak i mój na twojego, dziś mi się ojciec kazali z Małgośką ożenić.
I cóz ty poczniesz chudziaczku?
Ano, jak ci się też widzi Kasiu, cóż ja pocznę?
Albo ja wiem, może się przecie nie ożnisz?