Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Franek.
(Zwracając się w stronę z któréj śpiew dochodzi.)

Moja stokrótko, moja jagódko
Różyczko na rozkwicie!
Moja gwiazdeczko, moje słoneczko.
Świéć dla mnie całe życie.


SCENA IV.
Franek i Kaśka.
Kaśka (wbiegając.)

Franeczku!

Franek.

O moja Kasiu, jeszcześ téz nie zabaczyła o mnie?

Kaśka.

A jeno? niby to tak łatwo zabacyć? Maciejowa powiadali, że nim się miesiąc na siebie trzy razy odmieni, to chłop cztéry razy kochania zabaczy, a dziewczynie to łatwiéj oczy wypłakać.

Franek.

Nie wypłaczesz, nie wypłaczesz, moze Pan Bóg miłosierny przemieni na lepsze, może ojcowie nasi pogodzą się jeszcze; pójdę do jegomości, pójdę do sędziego, pójdę do dziedzica, pokłonię się każdemu, poproszę.

Kaśka.

Ale... kiedy mój ciągle na twojego pomstuje.

Franek.

Rychtyk jak i mój na twojego, dziś mi się ojciec kazali z Małgośką ożenić.

Kaśka.

I cóz ty poczniesz chudziaczku?

Franek (filuternie).

Ano, jak ci się też widzi Kasiu, cóż ja pocznę?

Kaśka.

Albo ja wiem, może się przecie nie ożnisz?