Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie jednego, to wszystko hołota, bez żadnej politury i bez manier. Ach! gdy proces wygram, to jak mnie żywego widzisz, oprócz ciebie jednego, nikogo z nich znać nie zechcę. Mówię ci, Adasiu, słuchaj ty doświadczonego człowieka, korzystaj z okazyi i jedź ze mną, ja ci pokażę świat, jakiego nie znasz i może nigdy nie poznasz. Szkoda, szkoda, że położenie moje nie odpowiada intencyom serca. Gdybym proces już wygrał, to bez żadnego gadania zabrałbym cię na swój koszt. Oddałbyś kiedy, to dobrze, nie oddał, drugie dobrze, bo ja dla przyjaciela cały jestem, ale cóż robić, procesu jeszcze nie wygrałem... Możnaby to urządzić w inny sposób, to jest wyjechać tymczasowo na twój koszt, a po skończonym procesie, gdy wywindykuję, co mi się należy...
Przez uchylone drzwi zajrzał Icek, Adam z krzesła się zerwał i wybiegł do sieni...
Gdy powrócił po dość długiej chwili, Ździebełko spojrzał na niego znacząco.
— Adasiu kochany — rzekł — z pociechą widzę, że ty jednak umiesz sobie radzić na świecie.