Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


VII.

Jesień była wciąż dobra i pogodna, ku radości ogólnej, a najbardziej cieszył się Janek, bo mógł korzystać z drogi nie popsutej jeszcze i zwozić drzewo, które w pobliskim lesie zakupił. O furmanki także nie było trudności; chłopi, nie mając roboty pilnej w domu, szli na taki zarobek chętnie, więc też w niedługim czasie na wzgórzu, należącem do Janka, piętrzył się stos materyału, tak, że z wiosną tylko przyjść i brać się do roboty.
Gromadka wynajętych ludzi pracowała codziennie nad karczunkiem, do czego i Janek ręki wciąż przykładał. Okopywano pnie, podcinano korzenie, wyważano je drągami,