Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Na zawsze?
— Niby ty nie wiesz?
— Będę.
— A jeżeli dziadek nie zezwoli?
— Dlaczego?
— Ja niebogaty.
— Aleś kochany. Ja dziadkowi do nóg upadnę i póty będę prosiła, póty płakała, aż zezwoli. Dziadzio ciebie też lubi.
— Naprawdę?
— Jakeś tylko wyszedł, mówił do babki, żeś dobry chłopiec, że twoja matusia będzie miała z ciebie pociechę... A ja sobie pomyślałam, że nietylko matusia... O, i ona idzie.
— Hanusiu, pamiętaj.
— Będę.
— Poczekasz, aż się zagospodaruję?
— Poczekam.
Staruszka weszła do szałasu i przerwała rozmowę dwojga szczęśliwych.