Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A Konrad przeciwko nim Krzyżaki prowadził
I nad głęboką Wisłą przy Dobrzyniu sadził.
Margrabiowie Pomorską ziemię posiadali
I już Gdańsk niedobyty zdradą otrzymali,
Starosta zamku bronił, a temu Krzyżacy
Na ratunek bieżeli i Zbrojni Polacy.
Wilkowi owcę odjął pies niepościgniony,
Ale ją sam przedsię zjadł. Zamek obroniony,
Lecz dobrzy zakonnicy Polaki wygnali
I starostę, a sami zamek otrzymali,
Aż i wszytko Pomorze; król wojnę gotował,
A Czech sie przeciw jemu z Krzyżakiem spisował....
Mazowszanin ściśniony Czechowi hołduje,
A za dobre sąsiedztwo Krzyżakom dziękuje....
Inszy król, insze czasy; ludzie, syci boju,
Dali w moc dwiema królom sądzić o pokoju.
Wyrok naszym nie kmyśli, przedsię go trzymają,
Ale sie Niemcy czegoś więcej domagają.
Znowu wici roznoszą, lecz Papież hamuje,
A przysłuchawszy sprawy, Krzyżaki winuje.
A ci oto zaś z królem znowu sie jednają,
Ale polscy biskupi na to nie zwalają.
Tamże piękny majestat był wymalowany
Na nim król siedział, w myślach swoich rozerwany,
Bo sie na zad oglądał, na to, co sie działo
Przed nogami, nie patrząc, abo dbając mało.
Po nim Jagiełło Litwę jednoczy z Polaki,
A potem o pokoju rokuje z Krzyżaki.
Próżno podobno; bo patrz, jako wsi gorają,
A zamków miedzy sobą przedsię dobywają.
Widać, że było dalej dwie wojszcze ogromne,
Strzelbę na sie składając i kopije łomne:
Stąd Krzyżacy, a z nimi Niemcy i Czechowie,
Stąd Polacy i Litwa, Ruś i Tatarowie.
W bok wojska król dwa miecza od Niemców przyjmuje,
Z drugiej strony Tatarów Witułt już hamuje,