Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pełni pociech, że wszyscy przeciwnicy legli,
Trzeciej, czwartej i piątej aniśmy postrzegli.
Poszła szósta i siódma, za niemi dziesiąta.
Naówczas, gdy nas miłość ojczyzny zaprząta,
Pan Jędrzej, przypomniawszy żórawińskie klęski,
Nuż w płacz nad królem Janem. — Król Jan był zwycięski!
Krzyczy Wojciech. — Nieprawda! – A pan Jędrzej płacze.
Ja, gdy ich chcę pogodzić, i rzeczy tłómaczę,
Pan Wojciech mi przymówił. — Słyszysz waść, mi rzecze.
— Jakto waść! nauczę cię rozumu, człowiecze!
On do mnie, ja do niego: rwiemy się zajadli;
Trzyma Jędrzej; na wrzaski służący przypadli;
Nie wiem, jak tam skończyli zwadę naszą wielkę,
Ale to wiem i czuję, żem wziął w łeb butelką.
Bodaj w piekło przepadło obrzydłe pijaństwo!
Cóż w niem? tylko niezdrowie, zwady, grubijaństwo.
Oto profit: nudności, i guzy, i plastry.
— Dobrze mówisz, podłej to zabawa hałastry:
Brzydzi się niem człek prawy, jako rzeczą sprosną;
Z niego zwady, obmowy nieprzystojne rosną;
Pamięć się przez nie traci, rozumu użycie,
Zdrowie się nadweręża i ukraca życie.
Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku,
Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku
Godzien się mieścić, kiedy rozsądek zaleje,
I w kontr naturze postać bydlęcą przywdzieje.
Jeżli niebios zdarzenie wino ludziom dało,
Na to, aby użyciem swojem orzeźwiało,
Użycie darów bożych powinno być w mierze.
Zawstydza pijanicę nierozumne zwierzę!
Potępiają bydlęta niewstrzymałość naszą,
Trunkiem według potrzeby gdy pragnienie gaszą,
Nie biorą nad potrzebę. Człek, co niemi gardzi,
Gorzej od nich gdy działa, podlejszy tem bardziej.
Mniejsza guzy i plastry, to zapłata zbrodni.
Większej kary, obelgi takowi są godni,