Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A jak będzie uparty, zaśpiewam mu wreście
Tę piosneckę, co to ją jakáś panna w mieście
Swemu kawalerowi psed ślubem śpiewała,
Kiej ją matka za niego gwáłtem wyganiała.

(śpiewka)

Mospanie kawaleze:
Nie zeń się, prosę, ze mną,
Bo já ci powiadam sceze,
Ze ci nie będę wzajemną.
Naturá kochać kaze,
I mnozyć swoje plemię,
Ja mam ku tobie odrazę,
Prosę zaniechajze mię.
Gdzie jest w małzeństwie zgodá,
Tam słodko lata schodzą,
Tam w domu jest swobodá,
Tam się i ludzie rodzą.
Lec gdzie w małzeńskie łósko
Niezgodę djabeł wdmuchnie,
Tam zonie schnie serdusko,
Męzowi głowá puchnie..
Nie zdá się barán kozie,
I kacká nie chce kruka,
Wabią się ptáki w łozie,
Kazde swojego suka.
Gdzie się w niewoli zyje,
Niemás tam wzajemności,
Pies na powrozie wyje,
Kázdy pragnie wolności.
Otós to tak mu powiem....

(1794)[1].



  1. Stach i Basia. Komedja „Cud cz. Krakowiacy i górale“ wystawiona została w teatrze warszawskim w r. 1794, wkrótce po zwycięstwie racławickiem. Scena, tutaj podana, jest to: sprawa II (scena II), odsłony I.“
    Wejcie — patrzcie; krypy — łodzie: pazy, zazy (parzy — żarzy) mazurzenie użyte przez autora niewłaściwie, gdyż „rz“ nie ulega w gwarze ludowej przemianie.