Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ręką łaskawą zawarł oczy, w słup idące, przy skonaniu, ktoby po wyjściu ducha mojego zaniósł mię do grobu, jako matkę, żałobliwie zapłakawszy, i, ludzką pobożnością wzruszony, rzucił bryłkę ziemie do grobu mojego, abo ktoby, wspomniawszy na wdzięczność, żem tak wielu niegdy zacnych synów spłodziła, mogiłę nade inną, jako nad Wandą królewną, abo rękawkę, jako nad Krakusem królem, na wieczną potomnym czasom pamiątkę usypał i napisał, piramidę jaką zacną abo kolumnę marmurową wystawiwszy:


Tu Polska leży, złością wyrodków zgubiona,
Przy niej i złota wolność oraz pogrzebiona;
W tymże dole i święta katolicka wiara
Zakopana i cnota przodków naszych stara.
Obłuda i niestworność, swawola zbyteczna,
Pycha, nieposłuszeństwo i chciwość wszeteczna
Wszytkich stanów ludzi i herczyje sprośne,
A przytem opresyje żołnierskie nieznośne —
Utrapioną ojczyznę gwałtem umorzyły,
Jaszczurcze — pry — potomstwo matkę swą zabiły.
Ty, co przemijasz tędy, czytelniku miły,
Jeśli cnotę miłujesz, proszę, tej mogiły
Nie mijaj bez wiernych łez, westchnienia gorzkiego,
A użal się serdecznie upadku mojego....


Obciążaliście poddane wasze gorzej niżli egipską niewolą: ponoścież ją teraz sami, mając panami cudzoziemców nad sobą; i co się każdy z was czynił królem nad poddanymi swymi, to teraz znajcie króla nad sobą, który będzie umiał ochełznać swawolę waszą, absolute rozkazując;.... i coście w purpurach się nosili, abyście knechtom jego trzewiki robili, coście się stroili w tabiny ze złotem, abyście smołę palili i pod wagę oddawali z wiosek waszych, a mał-