Strona:Kirgiz (Zieliński).djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tyś mu obłok w oczy cisnął....
On krwią zaszedł, — klątwą świsnął,
Padł... i we mgle zgasł.
Stado nasze!... ziemia blizko...
I rodzinne koczowisko
Widać, z wietrznych gór...
W tem — mgła pęka... błyskawica,
Jakby z zemstą za księżyca,
Grzmi za nami z chmur. —
Grzmi.... lecz nagle kształt swój zmienia —
Niby dziecko.... a w pół mgnienia,
Zda się olbrzym rość....
Już nas chwyta.... spojrzę w lice....
Biju!... znam tę błyskawicę!...
To młodzian, twój gość!....