Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

osłem i doda mu odwagi; w każdym razie coś się na tym zyska. Muszę go zadowolnić, nie zabierze mi to wiele czasu — i Szczur pobiegł do wsi aby spełnić miłosierny czyn.
Ropuch, który wyskoczył lekko z łóżka, gdy tylko posłyszał przekręcanie klucza w zamku, wyglądał niecierpliwie oknem, póki Szczur nie znikł przy końcu alei wjazdowej. Poczym, śmiejąc się serdecznie, przywdział, jak tylko mógł najprędzej, najszykowniejsze z ubrań znajdujących się pod ręką i wyładował kie-