Strona:Kazimierz Wyka - Modernizm polski.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
żałosnym. A w ślad za tym jękiem, płaczem i lamentem pędzi zemsta w cwał: huczą wraże głosy, toczy się grzmot po szczytach, huka pomsty okrzyk wojenny.
Grała ziemia, grały góry, grał mi świat ten cały.

Irzykowskiego cytować nie muszę. Proszę na jakiejkolwiek stronicy otworzyć jego książkę, a szczególnie tam, gdzie np. opisuje Wilczę i jej okolicę. Rozmiar kontrastu pomiędzy tymi dwoma ujęciami wyznacza zarazem kontrast między Pałubą a czasem jej wydania. Ta książka jak najbardziej odbiegała od postulatów zwyciężającego wówczas stylu prozy młodopolskiej i zgodnie z tymi postulatami została przyjęta jako żenujący intruz. Przede wszystkim potraktowała tak Pałubę krytyka, zależnie od przyjętego powszechnie smaku szczeblująca pisarzy — krytyka W. Feldmana i A. Potockiego. Irzykowski zwał ją później złośliwie „krytyką generalską”, nadającą szarże na stopniach wiodących na Parnas.
Niewiele zdziałały poważnie przyjmujące dzieło Irzykowskiego i stające z nim do zasadniczej dyskusji wystąpienia Brzozowskiego[1] i Stanisława Lacka[2]. Irzykowski zachował dla nich trwałą wdzięczność. Również pozbawiona była uprzedzeń ocena niesłusznie dzisiaj zapomnianego a doskonałego krytyka powieściowego, jakim była pisująca w „Chimerze” pod pseudonimem Włast Maria Komornicka:

Pseudopowieścią jest Pałuba, dzieło nieodwołalnie poronione jako całość artystyczna, lecz nader ważne i ciekawe jako próba stenografii i mikrografii duchowej... Nie w dziele jako całości znajduje się punkt ciężkości tej ciężkiej księgi. Tkwi on w ubocznych produktach nieudanego aktu twórczego: w bajecznie subtelnym materiale zebranych spostrzeżeń, w genialnych błyskach intuicji, w trzeźwym sceptycyzmie obserwatora, obnażającego wszystkie autoszalbierstwa i „szmery” nieświadomości... Świetne aforyzmy, niesłychane skojarzenia myśli, olśniewające uwagi robią z tej niezdarnej powieści księgę pochłaniającą i niezapomnianą, w ich imieniu przebacza się autorowi wszystkie jego pedanterie, a nawet i snobizmy...[3]

Później, w okresie dwudziestolecia, niejeden z krytyków sprawdzał swoje siły na Pałubie[4].

  1. S. Brzozowski Cogitationes morosae, „Głos”, 1903, nr 47.
  2. S. Lack O doktrynerach, „Nowe Słowo”, 1903, nr 17.
  3. Włast Powieść, „Chimera”, 1905, t. IX, z. 26.
  4. Uczynił to Jan Topass (Un precurseur de Freud et de Proust, „Pologne Littéraire”, nr 4, przedruk w zbiorze Visages d’écrivains. Les aspects du roman polonais, Paris 1930), Konstanty Troczyński (Próba krytyki „Pałuby”, „Prom”,