Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Helgunda podziwem i trwogą przejęta, dostrzegając, że oręż Walgerza nie wisi na ścianie, rzekła do kochanka:
— »Wisławie! ja się go lękam; patrz i miecza już nie ma Walgerza.«
Ale Wisław ufając wierności swojej siostry, odrzekł z pogardą, spoglądając na więźnia.
— »Gdybyś miał i sto mieczów, nie lękam się wcale, a nawet ci odpuszczę, gdybyś mię i zabił.«
Walgerz zrzuca kajdany — z wyniesionym mieczem staje nad łożem: spuścił go z zamachem i wycisnął dwa jękliwe westchnienia, konającej Helgundy i Wisława.
Pomściwszy się krzywdy swojej, z Ryngą na Tyniec powrócił, zabrawszy wszystkie skarby, które tak zręcznie Rynga u więzła i śmierć brała ukryła, że dworzanie i rycerze Wisława dopiero się o morderstwie dowiedzieli, kiedy Walgierz ze zbawczynią Ryngą w warownym już stanęli Tyńcu.
Zwłoki Helgundy pochowano w Wiślicy. Kronikarz Godzisław Baszko pisze, że w roku 1242 widział jeszcze na kamieniu grobowym twarz Helgundy wyrytą. Bartosz Paprocki za dowód podaje, że Walgerz do rodziny Toporczyków należał, iż po wsiach, starodawnie, do Tyńca należących: »kiedy na gwałt wołają, tedy krzyczą: Starza! Starza! albo Stary-koń! a te rodziny z dawnego wieku są jednej z Toporczykami dzielnicy.«