Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dopiero kroplą zaczął ciężkim mieczem władać!
Wtedy utajony w zamku, czekał matki czarownicy: ciemnym zmrokiem nadlatuje, na jabłoni dużej siada, poskubała złotych jabłek i upadła pod jabłonią. Wnet przybrała postać człeka i z sokoła jest niewiasta. Czekał na to młody junak, machnął silnie ostrym mieczem; spadła głowa, krew trysnęła!
W onczas wolny od obawy, skarby w. skrzynię upakował, które bracia wyciągnęli. Za skarbami trzy dziewice wydostały się na ziemię. Wszystko wybrał, sam się został, braciom przecież nie ufając, do sznura kamień uwiązał, począł głośno, wołać na nich, by i jego wydobyli. Z początku ciągnąć poczęli; zaledwie w połowie drogi puścili nagle, a kamień twardy, w drobne rozleciał się kawałki.
— »Takby się moje kości skruszyły!« rzekł zasmucony młodzieniec; zapłakał rzewnie, ale nie skarbów, lecz płakał gładkiej dziewicy z łabędziem ciałem, ze złotym włosem.
I błądził długo zasępiony, osowiały, po tej krainie wiosennej. — A że spotka czarownika, ten go pyta o łez powód Gdy mu wszystko opowiedział, rzekł:
— »Bądź spokojny, młody człecze! jeźli dzieci mi obronisz, na złotej skrytej jabłoni, wyniosę cię wnet na ziemię. Bo czarownik, co tu drugi, tę krainę zamieszkuje, zawsze dzieci mi wyjada. Próżno kryłem je pod ziemię, próżno w zamku murowanym! Teraz trzymam je na drzewie: