Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czemuż mej dumy kryształ zadraśnięty
na przestrzał oku rysą swą się zdradza,
miast, jako szafir, kryć się w barw swych męty?

Przecz na mej duszy osiada się sadza
upokorzenia, gdziem nie słyszeć winien,
kędy nie widzieć: wzgarda pierś rozsadza?

Dlaczegóż z żył mych, jak brud deszczu z rynien,
które świątyni gmach od gnicia strzegą,
który się zbrudzić nigdy nie powinien:

krwi mej wzburzonej fale w dół nie biegą,
lecz się, jak gajzer, wspinają do góry
i prometejskim sępem serca mego

stawszy się szarpią i w Kaukaz ponury
pędzą me serce, jak Prometeusza,
ażebym, w skalne bólu padłszy mury,

niebo przeklinał?! W tobie się nie wzrusza
serce, o Nocy... W tej strasznej powadze
o czem ty myślisz, Nocy, której dusza

zda się zawisać na gwiazd równowadze?