Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



W otchłani wstrętu, w czeluści ohydy
dni nasze biegą. Wiek pochylił głowę
na swoje piersi ogromne, spiżowe;
serce w nich dźwięczy, jako dzwon pęknięty —
olbrzym o sercu miedzianem Atrydy —
sam Szatan w piersi je wieszał nieświętej!
Ironia piekieł do ust mu przywarła,
źrenica jego, na pół już umarła,
blask rzuca zgubny, złowróżący, krwawy...
O wieku straszny! Wieku smutnej sławy!
Jeżeli Bóg jest na niebie i zwoła
ciebie przed sąd Swój przez sądów anioła:
napróżno serca będzie w tobie szukał —
pierś się miedzianym odezwała brzękiem,
gdy anioł sądów w nią palcem zastukał —
i anioł cofnął się i uciekł z lękiem...