Ta strona została skorygowana.
II.
Nigdy, nigdy, o nigdy więcej ja szczęśliwy
nie byłem... Moja siła wszystko pokonała!
Duszę czułem sokoła, a trud mego ciała
był śmiałym trudem strzały puszczonej z cięciwy.
Zwyciężyłem otchłanie, bezdnie i urwiska,
z szyderstwem spoglądałem na niebezpieczeństwa,
a dookoła siebie miałem czarnoksięztwa
piękności bez wyrazu, cudu bez nazwiska.
Świat gór piętrzył się w koło... Kiedyżem był więcej
szczęśliwy? Głupie, liche kobiece godziny!
Głupie, marne momenty wawrzynowych wieńcy!
Kto nie czuł tak na szczycie, jak ja; kto wraz ze mną
jak ja nie patrzył w niebo ponad powiej ziemną:
ten nigdy podłej z siebie nie odtrącił gliny!