Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



Na polowaniu w górach.

Las biały, cichy, ciemny — tylko gdzie gąszcz rzedsza,
widzi się ponad głową kopułę powietrza
zamroczoną, spokojną i tak cichą w sobie,
jak gdyby była wiekiem ogromnem na grobie.
Las biały, cichy, ciemny — tymczasem tam w dali
ziemia wre, świat się krwawo płomieni i pali
i zda się, tu, w tę puszczę zimową, daleką,
z dali się jęki, płacze, klątwy ludzkie wleką
i obawia się oko, że nagle nad lasem
zawisną, jako tęcza ciężka krwawym pasem...
Las biały, cichy, ciemny — pod śnieżyste kopy
znaczą się dzikich capów potracone tropy
i ostry gwizd znienacka powietrze przeszywa
i znów martwota zimy niema i straszliwa.
Wiatr szumi — tam z rozłomów, z śród turni wylata,
zda się: jakaś go mara wypycha skrzydlata
z tumanem śniegu, z kłębem zmrożonej zawiei —