Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sabała, Maciek Siecka, stary Wala,
Giewont, Słodycka, Krzyś — tacy spaniali
jacysi... I ten, co go jus przywala
ziem, ten pon Adaś, coście wroz chadzali
w góry, tys przi nik... Z grobów powstaneni
i haw na ławę siedli — kerdel cieni...

Grajom. Na flecie Siecka, na gęślikak
siwy Sabała; Słodycka, Krzyś zasię
na skrzypcak. Cudnie, bo na tyk muzykak
światło, jak w grocie Magórskiej miga się.
Grajom, a nic ig nie słychno... Po smykak
błyskajom iskry, jako na sałasie
w nocy. Pełniućka izba tego grania —
cy w dusy mojéj gra? Tak do skonania?

Cy prziśli po mnie twoji przyjociele
i towarzisia?... Tak mi bedzie milij
wstać do wiecności z téj smutnéj pościele,
kie mi dusami swemi prziświcili...
Hej Jerzy, Jerzy! Jus mi na kościele
zwon cicho sumi... Od kwili do kwili
cas gna, a tobie niémas blizko kany,
mój złociusieńki i umiéłowany!...

Hej Jerzy, Jerzy! Joby jesce wstała,
jesce roz! W góry! Jescebyk ozparła