Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i lat tysiące ci, jak kwila, przemknie...
O Jerzy, Jerzy! Tak mi się myśl przędzie,
jak len — — i patrzem, cy się nie odemknie
izba — cy w dźwiérze wesele nie weńdzie,
ręcy nie poda ku mnie? Nic dokoła!
Ino coś na mnie z pola: »podź juz!« woła...

Zakiela pude haniok: wstaj z pod darnie
z gęślami twémi, stary muzykusie!
Graj, jako drzewiéj grali w holak śwarnie,
bo zal zabije dziś twojom Hanusie!...
Na co Bóg zycie dał, kie ginie marnie?
Na co Bóg serce dał, kie w niebo Mu się
rwie wołajęcy o scęście, o łaske — —
a w się się łomie — — przed śklannym obrazke...

Kochany Jerzy mój! Bydźze mi zdrowy!
Nieg ci się śnijom dawne, dawne lata!
Nieg ci się śnije ten sum jaworowy,
co był młodości twéj kiejsi za brata!
Nieg ci się śnije, ze świat stanąn nowy,
jak słońce, jasny! I nieg cię dolata
na moik wargak sept twojego miana,
na wtorém wisom me łzy.   Twoja Anna«.