Przebiją z cegieł kładzione ściany,
wydrą się z celi w ziemi sypanéj!
Jakże je wielbię! Jak im się dziwię!
Dusza, jak łucznik, na swej cięciwie
ma oczy ducha, co dalej lecą,
niż słońc wszechświata promienie świecą...
I ten wzrok mój dumny, śmiały,
więzi w sobie i zamyka,
jak wązkie oczy złotnika,
jeden jasny kamyk mały?
Jedna kropelka świetlana,
dlatego, że szklniąco lśni się,
dziś będąca, jutro zwiana,
jako rosa na irysie?
I duch, co jak rycerz złoty
wśród rogów powietrznych grania,
przez Synaje i Golgoty
iść ma do wszechzmartwychwstania
i z wzdętą chorągwią w ręku,
jak owa Francyi dziewica,
wyzwolenia przodownica,
iść ma naprzód w bój bez lęku:
ten duch oto gubi drogę
i wstrzymuje się w pochodzie,
jak tygrys, w którego nogę
kolec ścierniska się wbodzie?!...
Jeśli duchem gdzie będę potem: tę czerwcową
Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/116
Wygląd
Ta strona została skorygowana.