Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 5.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i coraz śmielszy, więcej chyży,
zatacza swoją dawną drogę — —
Palącej śmierci widmo mnisze
odeszło w leśny mrok i ciszę...

Strach jakiś idzie ponadziemny — —
gry dzwonów dusza ludzka słucha
i widzi cień swój własny ciemny,
jakoby kształt obcego ducha...
i widzi życie swe przeżyte,
widzi swe wczoraj, co nie wraca;
widzi swojego życia pracę,
na którą pada całun trupi:
boleść, której nic nie odpłaca,
mozół, za który nic nie kupi,
choć ból jest jako złoto lite,
choć trud jest jako w kryształ rżnięty.
Widać dzień każdy tak odcięty
i tak na krwawą dany tacę,
jako Zwiastuna głowa Jana,
przez którą była zwiastowana
Jutrznia... Noc każda z mieczem schodzi,
świt każdy, jako Zwiastun wschodzi...

Na śniegach dusza ludzka słucha — —
słucha — lecz dzwonom wbrew kołace
klekot drewniany, głośny, twardy,