Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 5.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdy lotnych, ledwo widnych chmur
srebrni się w głębi nieba rój,
wysoko kędyś, w bezdni, hen:
tam, pod skał osrebrzony mur,
patrząc się w czarny w dole staw,
wśród szeleszczących z wiatrem traw,
duch mój spoczywa, patrzy się — —

To jest mój najpiękniejszy sen.

Muzyka, gęśle grają mi — —
jedna z tych starych, dawnych nut
w jesiennej usłyszana mgle,
we watry zadzwoniona błysku,
zakołysana w głuszy grót,
jedna z tych starych, dawnych nut,
starym się bacom śniąca w śnisku,
przychodzi mi w pustyni grać...

Hej, Grajże mi ty niewidzialna
gęśli powietrzna! graj mi! graj!
Już my to więcej pełni sił
nie staniem nogą na urwisku,
aby w nas halny wicher bił,
a nie mógł do przepaści zwiać!
Już my to więcej młodej dziewki
w pachnący nie zawiedziem gaj,