Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 5.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

(króla w Budzie, cesaaza we Wiedniu),
wojskiem całe obwarować Tatry,
jako murem zamek na Trenczynie.

Mocny Boże! Miły mocny Boże!

Aż się z stolca, z dębowego krzesła,
porwie żupan swatojański dumny,
w czarną brodę wbije palce krzywe
i zatarga nią, jak grzywą końską.
»Próżne mowy, cześciwi panowie! —
krzyknie gromko — Wszystko to już nieraz
próbowano, ale wżdy na darmo!
Szli spędzeni z dziedzin chłopi, wojsko
i hajducy — lecz zawsze na darmo!
Pierwej chwycić niedźwiedzia za kudły,
z podkrzywiańskich wywlec ciemnych lasów,
niźli w ręce dostać Janosika.

Chłopi idą, ale jąć go niechcą,
wojsku znika z przed oczu, jak mara,
hajduk się go lęka, jak upiora.
Siedm lat ssał on nie darmo pierś matki!
Powiadają, kiedy smreka chwyci:
dziewka lnu tak lekko nie wytarga,
jak on smreka wydrze z czarnej ziemi.
Powiadają, kiedy zatnie w skałę,