Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 5.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



Nierazem cię w borze
igrającego widział z wysmukłem źdźbłem trawy,
na którem się bujała ćma szaro-różowa,
albo chrząszczyk w złocistym, świecącym pancerzu.

Nieraz ciebie widziałem, jakeś na jeziorze
gonił bańki powietrzne, lub mech czerwonawy
strzępił na stawów górskich kamiennem pobrzeżu.
W twoim szumie w tatrzańskich pustkowiach straszliwych,
zawieszony na skrzydeł malowanych tęczy,
nakształt kwiatów, zerwanych gdzieś w łąkach pieściwych:
motyl skalny przelata — jak orzeł — samotny...
jak dzwoneczek anielski na swych skrzydłach dźwięczy,
i kwiatem się odrywa gdzieś z igły zawrotnej
i nad otchłanie czarne, nad skały olbrzymie
unosi ta ptaszyna maleńka i dzika
ducha ludzkiego, jako niebios wędrownika...