Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na łodzi, czołem ku niebiosom, leżę;
Ciche, zielone, słoneczne wybrzeże;
Z jeziora toni błękitnej i szklanej
Nad moją głową białe wstają piany.

Woda jeziora błękitna i senna
Gra: pieśń powstaje dziwna, bezimienna,
Pieśń nieznajoma powstaje na fali,
A może niegdyś myśmy ją śpiewali...

Możeśmy niegdyś, przeczyści i bieli,
Sami ją w naszych własnych piersiach mieli,
A dziś nam zda się, że nad naszem czołem
Anioł wód mówi z błękitu aniołem...

Wokoło góry, śniegi lśniące, złote,
Chmury w słoneczną wtopione pozłotę,
Zda się, muskane białem skrzydłem mewiem —
Wszystko jest wizyą, czyli światem — nie wiem...