Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Śpiewają puszcze i gwiazdy w przestworze,
Błyszczą jeziora i komet tysiące,
Na polach młode rozwija się zboże,
A z mgławic nowe stwarzają się światy — —
Wszędzie ruch, życie nigdy nie więdnące,
Sferyczne ciała pachnące jak kwiaty,
Jedna woń, barwa, dźwięk i kształt cudowny!
Życia i śmierci niema... Wolne dusze
Krążą w bezmiarze, upojone cudem —
Wieczna przemiana jest ich wiecznem życiem.
Materya, istność rzeczywista cała,
Cała się światem i muzyką stała,
Ułudą kształtu, krążącą w przestworze — —
Nic więc nie cierpi... Błąd świata olbrzymi:
Byt materyalny: zniknął — być więc może
Szczęście...
Mistyczna łąka się przetwarza
W bezkresną przestrzeń. Duchami wolnymi
Pełni się ona... Teraz spać mi dajcie!
Dotknąłem ręką złotego ołtarza —
Iluzyi bytu...

Nikną duchy białe,
Te co mi w swojem cichem pozdrowieniu
Światy nadzmysłów objawiły całe — —
Bądźcie mi zdrowe!... Nikną... Już przepadły...
W przestwór gdzieś weszły — — tylko w oddaleniu