Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W PRZEPADŁYM DWORZE.

I.

Odejdźcie, życia zniewagi!
Chcę wrócić, ach, tak daleko,
gdzie stoi stara kanapa,
z której podnosi się wieko;

pośród dwóch okien, pod ścianą
północną stoi pokoju — —
cicho — mrok szary na polu,
nic tam nie mąci spokoju.

Spód tej kanapy jest skrzynią;
sam cicho do niej przychodzę,
wieko o ścianę opieram
i klękam tuż na podłodze.

Cicho zagłębia się dłoń ma — —
szukam starego huzara — —
on jeszcze być tam gdzieś musi —
a ciemność wkoło mnie szara.

I nagle siadam bez ruchu
na małe nogi skurczone — —
cud jakiś złoty, baśń jakaś
wiesza nade mną rozponę.

Z huzarem ręka mi tęgnie,
patrzę w baśń jasną nade mną,
spokojny, nie zadziwiony:
tu, naokoło, jest ciemno,