Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spozierałem nieszczęściu nieraz prosto w oczy,
widziałem mękę ludzi, psów, ptaków i koni,
drzew, kwiatów, trawy schnącej w kurzawie na błoni,
i widziałem, że wszystko tu współ się jednoczy,
tu jest jako na łonie niezmiernem macierzy,
tu podobne do siebie czuciem wszystko leży.

Jestże więc boleść matką, wszechspójnością życia?
Jestże nieprawdą wiara we wszechmiłowanie?
Jestże nawet nieprawdą wiara w niewładanie?
A jeżeliby boleść była matką bycia,
czyż następstwem zamarcia znów boleść nie będzie,
czyż boleść jest przedwieczna, jest wieczna, jest wszędzie?